środa, 6 maja 2015

16. Wiosenny haul!

Przychodzę do Was po baaardzo długiej przerwie (której moja współautorka chyba nigdy mi nie wybaczy...) i przynoszę moje wiosenne zakupy :) Niektóre rzeczy to całkowite świeżynki, jeszcze ciepłe i kupione podczas wczorajszego wypadu do galerii handlowej z przyjaciółkami. 
A więc zaczynajmy!

Na zakupy pojechałam zaopatrzona w dwa kupony zniżkowe do jednego z moich ulubionych sklepów, każdy zmniejszał cenę jednej rzeczy o 25%. Miałam wielką nadzieję znaleźć w nim coś dla siebie i udało się - jedną z tych rzeczy jest przeurocza koszulka z nieco marynarskim nadrukiem :)
C&A, rozmiar S 27,90 zł.


Koszulka ma śliczne rękawki, do których ja zawsze przywiązuję dużą wagę :) Do tego jest uszyta z niesamowicie miękkiego i miłego w dotyku materiału.

Spodnie, które założyłam również są nowe w mojej szafie, aczkolwiek dostałam je od kogoś, na kogo były za małe. Jestem bardzo wdzięczna, bo jasny dół to coś, czego zawsze mi brakuje :D

Kolejny zakup to cukierkowa spódnica w różowiutkie serduszka. Od razu wywołała we mnie przyjemne skojarzenia :) Love is in the air!
Spódnica - house, rozmiar S 39,99 59,99


Bluzka, to za to zwyczajny biały t-shirt, jednak nadruk w kształcie koronkowego serca zdecydowanie mnie urzekł 
Cropp, rozmiar M 29,99 zł.

Wszyscy moi znajomi wiedzą, że mam kota na punkcie kotów :) Zaopatrzyłam się więc w koszulkę, która zamienia mój brzuch w uroczy, koci pyszczek.
Koszulka - butik, rozmiar XS 29,90 zł.
Tył koszulki jest w całości biały :)

Szorty w białe groszki są drugim zakupem z C&A, również na nie mogłam wykorzystać swój rabat :)
 C&A, rozmiar 34 37,90 zł.

Jakieś trzy tygodnie temu kupiłam także miętową spódnicę.
 Moodo, rozmiar S 59,99 zł.

Najczęściej zakładałam do niej również nową bokserkę w ciekawe, prześwitujące wzorki :)
 Takko, rozmiar S, 29,99 zł.

Brązowe "bojówki" były jedną z dwóch ostatnich par w sklepie, tym większa była moja radość gdy udało mi się w nie zmieścić! 
Takko, rozmiar 34 69,99 zł.

A Wy, byłyście ostatnio na fajnych zakupach? 
Wczorajsze zdobycze są dla mnie idealnym zwieńczeniem udanej majówki, która dzięki maturzystom (za których dzielnie trzymałam i trzymam kciuki :)) przedłużyła się aż do dzisiaj. Jutro niestety czeka mnie powrót do szkoły, czego zdecydowanie nie polepsza wiadomość o beznadziejnie zmienionym planie lekcji :(
A Wam, jak minął majowy weekend? 
buziaki!
Ula (viande)



czwartek, 9 kwietnia 2015

15. denko gogi juki #1

cześć wszystkim :D
jakimś dziwnym cudem, zużycie kosmetyków jest u mnie bardzo małe, ale doszłam do wniosku, że jak nazbieram więcej opakowań to zacznę robić denka. sama lubię takie czytać i mam nadzieję, że w moim wydaniu Wam się spodobają. nie jest z żadnego konkretnego okresu, ni to miesięczne, ni to trzymiesięczne. ot, po prostu z ostatniego czasu :)


10 kosmetyków kontra moja opinia. zaczynamy!


Liselotte Watkins Volume Mascara, Pogrubiający tusz do rzęs od Oriflame, czyli mój ulubieniec przez cały okres jego używalności. nie skończył się, ale ma ponad dwa lata, więc doszłam do wniosku, że warto się go już pozbyć. był fajny, lubiłam go używać. jedyny minus to brak wodoodporności.

Quick Dry Top Coat, Golden Rose, to jeden z moich pierwszych top coatów, a konkretnie drugi. pierwszym był wibo, a ten zakupiłam używany, na aukcji na allegro wraz z wieloma innymi. gdy zasechł, od razu zainwestowałam w drugi. cena przystępna, jakość świetna, nie ściąga końców. jedyne to mnie denerwuje to specyficzne oddzielanie się lakieru, gdy top nie pokryje całego koloru na płytce. dzieją się wtedy nieestetyczne rzeczy, które ciężko wytłumaczyć mi bez fotografii. 
dodatkowo lubię w tym topie fakt, że można go ściągać płatami. tzn, gdy lakier mi odpryśnie i spowoduję, żeby odczepił się kawałek dalej, to potem cały kolor z paznokcia mogę ściągnąć za jednym zamachem i oszczędzam na zmywaczu :D

Be Beauty Hands Expert!v, Regenerujący krem do rąk S.O.S. Dry Skin (Biedronka), czyli krem, który uratował moje ręce już kilkukrotnie. nie mówię o poważnych pęknięciach do krwi, które często mi się zdarzają zimną, ale o spierzchnięciu i suchych, wystających skórkach.
stosowany regularnie przed nadejściem zimy uchronił moje ręce w tym roku przez jakimikolwiek uszkodzeniami, jest wspaniały! jak przestałam z niego korzystać to oczywiście znowu zaczęłam chodzić z rozwalonymi dłońmi :(

biała perła, Wybielająca pasta do zębów, to już chyba moje 5 opakowanie? albo 6? z początku wybielała mi zęby całkiem nieźle, przynajmniej z przebarwień. na tą chwilę nie robi nic zauważalnego, ale kompletnie nie rani mi wrażliwych dziąseł i usunęła wrażliwość na zmiany temperatury z moich zębów. największym minusem jest zdecydowanie jej cena.


nawilżająca odżywka Granat i Aloes od Alterry, właściwie to chyba moja pierwsza odżywka kupiona jako 'włosomaniaczka'. taki pierwszy bardziej przemyślany produkt.. szkoda, że z włosami nie robiła nic, ułatwiała jedynie rozczesywanie. nie pachniała jakoś ładnie i strasznie obciążała. nie kupiłabym jej raczej ponownie. plusem jest wydajność, starczyła na naprawdę długo.

szampon babydream, znowu zaczęłam go używać, tym razem na stałe, bo wiem co i jak. plącze włosy, ale przy użyciu jakichś odżywek jest w porządku. nie mam po nim problemów ze skalpem, wszystko w porząsiu jest. cena fenomenalna, chociaż mimo wszystko zastanawiam się nad zmianą na szampon hipp'a.

odżywka do włosów ISANA przeznaczona do suchych i zniszczonych włosów, z olejkiem z nasion pszenicy, dlaczego nie widziałam nic o niej w internecie? odżywka jest bez spłukiwania, ułatwia minimalnie rozczesywanie, nie zauważyłam żeby jakoś wzmocniła mi włosy albo zrobiła z nimi nie wiadomo jakie cuda. nie obciąża ich, to na pewno. ale zapach.. zapach wygrywa wszystko. jest taki cudowny, przyjemny, słodki.. tylko niestety nie utrzymuje się na włosach za długo. za zapach kupiłabym ją ponownie, mimo, że nic z włosami nie robi :D butelkę sobie zostawiam, jest świetna i przydała mi się już parę razy.


jedwab BIOSILK, ładnie pachnie. podczas jego używania nie rozdwajały mi się końcówki, ale właściwie mi się w ogóle rzadko rozdwajają włosy. buteleczka niewygodna, ciągle mi się z niej wylewało wszystko. wolę CHI, również ze względu na brak alkoholu, który wysusza włosy.

wcierka Joanna Rzepa, znana już chyba większości z Was. miałam jakieś 3 buteleczki, rzadko kiedy udawało mi się osiągnąć regularność w stosowaniu, ale na pewno zauważyłam po niej wysyp babyhair. no i wydaje mi się, że w tym miesiącu urosły mi sporo włosy, a to właśnie ją stosowałam. buteleczka niesamowicie wygodna, przelałam w nią teraz mojego Jantara, do którego w końcu muszę się zabrać, ale jestem zbyt dużym leniem :D

szampon wzmacniający z odżywką do włosów przetłuszczających się ze skłonnością do łupieżu i wypadania, Joanna Rzepa, poważnie szampon brzmi jakby był stworzony dla mnie! ma sls w składzie, więc ostatnimi czasy myłam nim tylko raz na tydzień-półtory kiedy chciałam lepszego oczyszczenia. przetłuszczania nie hamuje, wypadania też, a łupież jakoś ostatnio mi nie towarzyszy.

jeśli chodzi o zużycia, to to byłoby na tyle. wreszcie mogę się pozbyć zalegających mi w szafie butelek, buteleczek i pojemniczków. na koniec notki chciałam się jeszcze pochwalić nowością, która od pierwszych użyć wręcz mnie zachwyciła.


odświeżająca pianka do mycia twarzy AVON Nutra Effects to całkowita nowość, bo linia nutraeffects zostanie pokazana dopiero w szóstym katalogu. jako konsultantka zamówiłam sobie jeden produkt wcześniej. dlaczego mnie tak zachwycił? wydaje mi się, że to przede wszystkim konsystencja. nigdy nie miałam niczego do mycia buzi w formie pianki i zawsze męczyłam się z domywaniem żeli, a tu po prostu umyję, poleję się wodą i zmywam wszystko z twarzy. po wytarciu buzi jest uczucie ściągania twarzy, ale wydaje mi się, że każdy używa kremu nawilżającego, czy jakiegokolwiek innego, dzięki któremu tak czy inaczej ten efekt znika. jak sobie poradzi z zaskórniakami i innymi niechcianymi 'przyjaciółmi'? zobaczymy :)

notka o włosowym podsumowaniu miesiąca pojawi się parę dni później niż zwykle, ponieważ wyjeżdżam na weekend. mam nadzieję, że mi wybaczycie :)!

P.S. mieliście coś z produktów, które dzisiaj pokazałam? a może musicie coś kupić? czekam na komentarze.

trzymajcie się, 
goga juka

wtorek, 31 marca 2015

14. instagramowe podsumowanie miesiąca #marzec

cześć :)
w ostatnim poście wyszłam do Was z zapytaniem co sądzicie o notce z instagramowym podsumowaniem miesiąca. na ten temat odzewu brak, więc postanowiłam sama dodać coś takiego i zobaczyć jak się przyjmie po komentarzach i oglądalności. więc co, zaczynamy?


#1. różyczki, które dostałam od mojego mężczyzny na urodziny :) z początkiem marca skończyłam 17 lat!
#2. Sid Meier's Civilization V, czyli bardzo fajna gra, którą serdecznie polecam. można się trochę pobawić i do-edukować. tak, gry komputerowe to często moja wielka słabość!
#3. selfie, bo miesiąc bez selfie jest miesiącem straconym!
#4. kolekcjonujmy dodatkowe kilogramy, i oby poszło w cycki. pyszna pizza, chociaż nie pamiętam z czym była, nie zdążyłam zrobić zdjęcia w całej jej okazałości, tylko chciwie się na nią z mym lubym rzuciłam.


#5. chyba najfajniejsze zdjęcia na instagramie z tego miesiąca! jako późny prezent urodzinowy zrobiłam sobie kolczyk, helixa :)
#6. jeszcze więcej kilogramów, czyli galaretka i pół tony bitej śmietany z dodatkiem banana.
#7. nowe dzieci!
#8. nakrętka z tymbarka mówi sama za siebie :) wpuśćmy wiosnę do domów! no, może mogłam to powiedzieć jakieś 1,5 tygodnia temu patrząc po dzisiejszym śniegu...


#9. dostałam cudnego misia od swojej czteroletniej siostrzyczki. znowu mam z kim spać :)
#10. czyli jak najlepiej rozpocząć leniwą niedzielę! rozmowa właściwie była dłuższa, jak to wiele moich z lubym, ale nie chciałam czekać ze screenem na moment sam koniec.
#11. Goga bierze się do kuchni! a potem powstają takie cudne babeczki B| niee, żartuję.. ja tylko lukrowałam, zasługi kierować do mamy i siostry.
#12. selfie ze znajomymi, a co!

i na koniec chwila chwały dla mojego cudownego kolczyka <3
macie jakieś nietypowe piercingi :)?

to by było na tyle. ciekawa jestem, czy spodoba Wam się taka forma wpisów.

a na instagramie możecie znaleźć mnie tu: 

@jukagoga

buziaki,
goga juka